Hola!

„W poszukiwaniu smaku”- pod takim hasłem odbywa się nasz staż w skąpanej w słońcu Andaluzji. Wyjazd na staż do Torremolinos realizowany jest w ramach projektu „Erasmus+” i trwa trzy tygodnie. Rozwijamy i doskonalimy nasze umiejętności zawodowe w hotelu, cukierni i restauracjach, zgodnie z naszym zawodem, w którym się kształcimy, lub się wykształciliśmy (wśród nas są trzy absolwentki „Gastronomika”).

Początki były dla nas trudne – obcy kraj, nowe miejsce, inny język, nieznane osoby. Trzeba było opanować drogę do miejsca stażu, cukierniczki miały jeszcze trudniej, bo dojeżdżają komunikacją miejską. Jesteśmy w Hiszpanii, a tu trzeba być czujnym na przystanku- nie pomachasz do kierowcy, to autobus jedzie dalej…. Na szczęście tylko raz refleks okazał się spowolniony ☺.

Najbliżej do miejsca pracy mają Nikolas i Gabrysia- od hotelu Costa Royal, w którym mieszkamy- raptem 5 minut. Blas Galmed, czyli Alamo 43 to nieduża, rodzinna restauracja, serwująca owoce morza na wiele sposobów, dlatego Gabrysia i Nikolas nauczyli się błyskawicznie obierać krewetki i kalmary, a w krojeniu warzyw na czas na pewno zajęliby pierwsze miejsce. Oczywiście stażyści mogą próbować tego, co przygotowali.

Na tej samej ulicy w restauracji Frutos nowe umiejętności zdobywają Julia i Magda, które wyspecjalizowały się w sporządzaniu hiszpańskiego chłodnika, czyli gazpacho. W restauracyjnej kuchni poznają również tajniki obróbki owoców morza i ryb, bo są to typowe dania hiszpańskiego wybrzeża.

Nasza absolwentka Kasia, trafiła do restauracji Hermano (Alba), początkowo czuła się trochę nieswojo, bo jest sama, ale świetnie sobie radzi. Ranek zaczyna od solidnego spaceru, bo jej miejsce stażu jest trochę dalej, ale ma to swoje dobre strony- może próbować przygotowywanych dań bez większych wyrzutów sumienia. I chyba się sprawdziła w tym, co robi, bo dostała niekonwencjonalny strój służbowy w prezencie.

Pasteleria Castillo to niewielka cukiernia, do której kursowym autobusem dojeżdżają Zuzia, Patrycja i Gosia. Wiąże się to niestety z dość wczesnym wstawaniem, ale do wszystkiego można się przyzwyczaić. Tak się złożyło, że dziewczyny pracują wyłącznie w męskim towarzystwie, co początkowo je trochę onieśmielało. Ale tylko początkowo, bo teraz potrafią się świetnie bawić przy pracy, co widać na zdjęciach. Jakby co, to pająk jest sztuczny, ale i tak robi wrażenie. 

Największym wyzwaniem okazała się praca w hotelu Puente Real 4*, ale cóż – cztery gwiazdki zobowiązują! Nasza jedyna hotelarka zgłębia dzielnie tajniki służby pięter, ćwicząc przy tym języki- nie tylko angielski i hiszpański, ale także międzynarodowy język migowy, który jest zdecydowanie najbardziej zrozumiały dla wszystkich. Przedstawicielka naszych kelnerów, pracuje tutaj przy obsłudze gości. Za każdym razem, gdy usłyszy w restauracji język polski, wzrusza się do łez…. W kuchni realizują się Oliwer- perfekcjonista w pakowaniu lunch boxów, oraz Basia i Veronika, mistrzynie w przekazywaniu pytań dotyczących pracy w języku migowym. Natomiast w hotelowej cukierni swe umiejętności szlifuje Basia, sporządzając i dekorując hiszpańskie słodkości. Ilość monoporcji, które przygotowuje każdego dnia, jest naprawdę imponująca.

Przed nami jeszcze tydzień w pracy, na pewno wiele  jeszcze zdążymy się nauczyć. Jednego jesteśmy pewni- z wujkiem Google damy radę 😉